piątek, 20 marca 2015

Ryzyk-fizyk? O bezpieczeństwie stosowania kosmetyków


Jakie badania przechodzą kosmetyki zanim zostaną wypuszczone na rynek? Czy mamy pewność, że są bezpieczne? Te pytania zadaje sobie każdy kto kiedykolwiek kupił mazidło, a jeśli nie, to być może powinien je sobie zadać? Postaram się po krótce opisać rodzaje badań, jakie zgodnie z wytycznymi Dyrektywy Unijnej, każdy produkt uznany za kosmetyk musi przejść.

Cały proces powstawania produktu kosmetycznego rozpoczyna sie w laboratorium. Tam powstaje prototyp, ktory już na tym etapie przechodzi szereg wstępnych badań (stabilność, mikrobiologia, testy dermatologiczne, wstepne badania nad skutecznościa). Po uzyskaniu zadawalającego rezultatu testów, prototyp jest przekazywany na produkcję w celu wyprodukowania masy, ktorą następnie wypełnia się opakowania przeznaczone na sprzedaż. Osobiście mam okazję obserwować kreatywny etap laboratoryjny z bardzo bliska i jest to najbardziej ekscytująca część wdrażania nowych projektów w postaci produktu kosmetycznego!

Powracjąc do zagadnienia samych badań, oto wytyczne Dyrektywy Unijnej, która równocześnie obowiązuje w Polsce w postaci Ustawy o Kosmetykach (link w kolumnie po prawej stronie). Zgodnie z nią:

3.15) Zakazuje się stosowania w kosmetykach substancji zaklasyfikowanych jako rakotwórcze, mutagenne lub działające szkodliwie na rozrodczość, kategorii 1A, 1B i 2
Art. 5. 1. Zakazuje się wprowadzania do obrotu kosmetyków zawierających:
1) substancje niedozwolone do stosowania w kosmetykach;
2) substancje dozwolone do stosowania w kosmetykach wyłącznie w ograniczonych ilościach, zakresie i warunkach stosowania, o ile wymagania te zostały przekroczone;
3) barwniki, substancje konserwujące, substancje promieniochronne dozwolone do stosowania w kosmetykach wyłącznie w ograniczonych ilościach, zakresie i warunkach stosowania, o ile wymagania te zostały przekroczone.

Są to wytyczne dotyczące tego co kosmetyk może, a czego nie może zawierać i jest to jasno określone. Do artykułu 5.1 załączone są aneksy z wykazem takich substancji (linki w kolumnie po prawej stronie). Wykaz ten jest na bieżąco korygowany i poprawiany, badania nad składnikami kosmetyków nie ustają, więc co jakiś czas listę się uaktualnia. Jak widać kosmetyk nie może zawierać przypadkowych substancji, które producent ma ochote w nim umieścić, gdyż jest to po prostu zabronione.

Art. 4. 1. Kosmetyk wprowadzony do obrotu, używany w zwykłych lub w innych dających się przewidzieć warunkach, z uwzględnieniem w szczególności jego wyglądu lub prezentacji, oznakowania, wszystkich instrukcji użycia oraz innych wskazówek lub informacji pochodzących od producenta, nie może zagrażać zdrowiu ludzi.
Art. 11. 1.27) Producent jest obowiązany udostępniać do celów kontroli, w miejscu wskazanym stosownie do art. 8 ust. 4 pkt 3, udokumentowane informacje obejmujące:
1) ilościowy i jakościowy skład kosmetyku, a w przypadku kompozycji zapachowych i aromatycznych jej nazwę lub numer kompozycji oraz imię i nazwisko lub nazwę oraz adres dostawcy poszczególnych składników kosmetyku;
2) specyfikację fizykochemiczną i mikrobiologiczną surowców i gotowego kosmetyku oraz kryteria kontroli czystości mikrobiologicznej kosmetyku;
3) opis metody produkcji zgodnej z dobrą praktyką produkcji;
4)28) ocenę wpływu kosmetyku na bezpieczeństwo zdrowia ludzi, przygotowaną z uwzględnieniem charakterystyki toksykologicznej składników, ich struktury chemicznej i stopnia kontaktu z ciałem człowieka, a także nazwisko i adres osoby odpowiedzialnej za tę ocenę; ocena ta uwzględnia cechy miejsc, w których kosmetyk będzie stosowany lub grupę odbiorców, dla których jest on przeznaczony, ze szczególnym uwzględnieniem kosmetyków przeznaczonych wyłącznie do zewnętrznej higieny intymnej oraz dla dzieci poniżej trzeciego roku życia;
5) istniejące dane o niepożądanych skutkach dla zdrowia ludzi powstałych w następstwie stosowania kosmetyku;
6) udokumentowane wyniki badań działania kosmetyku, jeżeli jest to uzasadnione deklarowanym rodzajem działania kosmetyku;

Z powyższego jasno wynika jakie badania produkt kosmetyczny musi przejść:

BADANIA MIKROBIOLOGICZNE- przeprowadzane są specjalne testy obciążeniowe o których wspominam w artykule dotyczącym konserwowania kosmetyków: http://the-magic-of-cosmetics.blogspot.ie/2015/03/konserwatyki-czyli-o-konserwantach-w_13.html

BADANIA DERMATOLOGICZNE- badania skórne potwierdzające bezpieczeństwo stosowania produktu kosmetycznego. Jeśli produkt jest przeznaczony pod oczy, dla skóry dziecka bądź wrażliwej, kryteria tego badania są bardziej zaostrzone.

OCENA BEZPIECZEŃSTWA/PROFIL TOKSYKOLOGICZNY-nie jest to typowe badanie a bardziej analiza składnikow kosmetyku pod kątem ich profilu toksykologicznego. Odpowiednio przeszkolona osoba podpisuje dokument zawierający takowe podsumowanie.

BADANIA POTWEIRDZAJĄCE SKUTECZNOŚĆ- każde deklarowane działanie kosmetyku musi być uzasadnione. Techniki są tutaj różne. Wykorzystuje się badania instrumentale, bądź na konsumentach. Troche więcej informacji na ten temat w poście o tym jak czytać INCI: http://the-magic-of-cosmetics.blogspot.ie/2015/02/jak-nie-dac-sie-oszukac-czyli-czytamy.html

No i ostatni typ badań dotyczą stabilności fizyko-chemicznej. Tylko wtedy mamy pewność, że kosmetyk, który jest stabilny nie zmieni swoich właściwości, a co za tym idzie nie zacznie zagrażać naszemu zdrowiu.

BADANIA STABILNOŚCI FIZYKO-CHEMICZNEJ- badania te potwierdzą stabilność produktu, jak również, to że pozostanie w niezmienionej postaci poprzez cały okres przydatności do użytkowania. Produkt kosmetyczny często jest mieszanina kilkudziesięciu związków (20-30), które mogą ze sobą reagować w czasie i powodować zmianę właściwości produktu. Rezultatem postępujących procesów chemicznych czy też fizycznych może być: rozwarstwienie emulsji (kremów), zmiana koloru, brzydki zapach, zmiana pH, zmiana lepkości. Producent nie może sobie na to pozwolić, gdyż taki produkt nie będzie dobrym świadectwem na przyszłość a wręcz może zagrażać zdrowiu- wywołać podrażnienia czy też alergie. Jakie badania stabilności się przeprowadza? Przede wszystkim badania temperaturowe. Próbki produktu przechowuje się przez długie miesiące w róznych temperaturach (bliskiej zeru, pokojowej oraz podwyższonej np.40, 50C) i obserwuje czy zmienia swoje właściwości (wizualne, zapachowe, fizyczne-pH, lepkość, inne). Dodatkowo wykorzystuje się instrumenty, które mają za zadanie imitować np. warunki użytkowania danego produktu. Przykładem jest badanie siły nacisku na czoło pomadki w celu określenia punktu krytycznego- złamania sztyftu. To daje nam bardzo istotną informację na temat jej wytrzymałości.

W tym wszystkim jest jeden czynnik, ktory w moim przekonaniu zdje się stawiać znak zapytania nad bezpieczeństwem kosmetyków:
WNIKANIE W SKÓRĘ. Producenci produktów kosmetycznych, w przeciwieństwie do farmnaceutycznych, nie mają obowiązku takich badań przeprowadzać gdyż jak wynika z Dyrektywy Unijnej, kosmetyk ma mieć działanie tylko i wyłącznie powierzchniowe, czyli na poziomie naskórka. Wszystko inne co penetruje naskórek i wnika do skóry właściwej, a stąd może dostać się do krwiobiegu, potraktowane by bylo jako lek. Są w takim razie dwa powody ku temu aby takich badań nie przeprowadzać. Po pierwsze jest to kosztowna „impreza” a po drugie gdyby okazało się że składniki jednak penetrują, dysponując takimi danymi należaloby zakwalifikować produkt jako lek i rejestrować zgodnie z prawem rejestacji „medykamentów” (dłuuga, pełna wybojów i kosztowana droga!). Czy składniki kosmetyków w takim razie wnikają? Tak, część z nich wnika do skóry właściwej, tam są w stanie pobudzać ją do działania i produkcji kolagenu, elastyny, czyli zdziałać to czego się tak w zasadzie oczekuje (to że oczekujemy od kosmetyków aby dziłał jak lek to już inna sprawa!) Część może dostawać się do krwiobiegu i jest najzwyczajniej metabolizowana do nieszkodliwych substancji, z którymi nasz organizm codzienie bez problemu sobie radzi. Jest to przpadek typu „coś za coś”. Biorąc pod uwagę procentową ilość substancji, która może wnikać w skórę, nie powinno zagrażać zdrowiu normalnej, zdrowej osobie (aczkolwiek mogą się znależć wyjątki!) Aby zminimalizować negatywne skutki tego co mogłoby wnikać głębiej nie bez powodu Dyrektywa Unijna przedstawia listę substancji zabronionych do użycia, bądź dozwolonych, a listę tą cały czas się uaktualnia. Dla balansu wykonuje się badania dermatologiczne i sporządza ocenę tokstykologiczną składników kosmetyku co daje dość jasny, aczkolwiek bez uwzględnienia transepidermalności składników, w małym procencie niekompletny obraz bezpieczeństwa produktu kosmetycznego.

Zanim dotrzemy do końca chciałabym poruszyć jeszcze kwestię UCZULEŃ. Otóż jest to bardzo indywidualna sprawa każdego organizmu. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć co nas uczuli (chyba że przeszliśmy testy uczuleniowe i dokładnie wiemy czego unikać). Jeden konsument doświadczy swędzenia, czy pieczenia po aplikacji danego kremu, a skóra drugiego pozostanie obojętna na jego składniki. Podobnie jest z jedzeniem, jeden jest uczulony na orzechy a inny na soje. Z tego też powodu cięzko jest polecać innym produkty kosmetyczne. Dopuki nie sprawdzimy ich na sobie, nie dowiemy się czy nasza skóra będzie je dobrze tolerowała. Należy ostrożnie podchodzić do rekomendacji, szczególnie gdy mamy skórę skłonną do podrażnień i alergiczną. W takim wypadku szukajmy produktów kosmetycznych opracowanych z myślą o takiej właśnie skórze i dla niej przeznaczonych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz